Tak, tylko

Sobota, 9 marca 2019 · Komentarze(3)
Kategoria Musowo, Użytkowo
Wyruszyłem tuż przed zmierzchem. Na niebie sunęły szarogranatowe chmury, ale ja nie zabrałem ze sobą przeciwdeszczówki – telefon podpowiadał, że deszcz będzie padał dopiero jutro (o, ja naiwny!). Mniej więcej w połowie trasy, łańcuch zaczął cichutko ćwierkać. Zaskoczyło mnie to trochę – wydawało mi się, że jest wystarczająco nasmarowany jak na "pięćdziesiątkę'.

Na szczęście niedaleko od mojej trasy, znajdowała się filia znanego supermarketu rowerowego – kupiłem olej i... wkrótce potem, nastąpiła przyjemna cisza. Już kiedy kończyłem smarowanie solitera, widziałem, jak pojedyncze krople deszczu zaczynają znaczyć ciemnymi cętkami trotuar. Ruszyłem na północ, w kierunku ciemnej otchłani. W miarę ubywania kilometrów do celu, przybywało kropel deszczu, aż zacząłem żałować, że nie zabrałem nieprzemakalnej kurtki i legginsów. 

Mając w pamięci znane powiedzenie "co się wysuszy, to się wykruszy" – mimo solidnego deszczu śpieszyłem załatwić sprawę. Mniej więcej pół godziny przed metą, deszcz prawie przestał padać – softszelowa kurtka dała jednak radę. Zdążyłem, odebrałem i udałem się do punktu, gdzie można było wejść na pokład "żelaznego konia". I to by było na tyle :)

Deszcz się rozkręca.          © 100mil


Na drugim brzegu.          © 100mil

Komentarze (3)

Noo !! i od razu jest lepiej :D

Katana1978 15:16 wtorek, 12 marca 2019

Niestety – fotki są nieostre. Z powodu deszczu nie chciało mi się wyciągać pstrykacza. Poza tym, po zmroku mój telefon robi słabe zdjęcia. Ale na Twoją prośbę – wrzucam dwie, nędzne. A mapka... mapkę mogę narysować :))

100mil 09:29 niedziela, 10 marca 2019

a fotki, a mapka ?? :)

Katana1978 09:56 sobota, 9 marca 2019
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!