Wtem!
Sobota, 5 stycznia 2019
· Komentarze(0)
Dwudziesta "komunikacyjna" zima na rowerze, a jednak to "wtem" było na tyle przebiegłe, że dałem się zaskoczyć. Choć dobrze wiedziałem, że atakuje ono znienacka. Zawsze przejeżdżałem prawidłowo przez szyny tramwajowe, jednak dzisiaj nastąpiła pewna negatywna kumulacja myśli oraz lekkie poluzowanie szarych komórek. Skręt w lewo, na światłach – w drogę ze starymi torami wąskotorówki i... poszło gładko – jak po szynie. Szyny w tym miejscu nie przecinają jezdni prostopadle – przednie koło Trek Kinga najechało na szynę praktycznie po stycznej. Kaa-bum!
Na szczęście nr 1 – uślizg nastąpił na drugiej szynie – położyłem się przy małej prędkości na lewy bok – już na asfalcie.
Na szczęście nr 2 – ani żadne auto nie skręcało za mną w lewo, ani żadne z jadących z naprzeciwka, nie skręcało w "swoje" prawo.
Szybko podniosłem się z jezdni i ewakuowałem się na zaśnieżony trawnik. Przednie koło obracało się z bardzo dużym oporem. W pierwszej chwili nie mogłem znaleźć racjonalnego wytłumaczenia tego faktu, ale po dokładnych oględzinach okazało się, ze wspornik błotnika tak dziwnie się odgiął, że mocno tarł o oponę. Pobieżny test samego siebie wypadł na tyle pozytywnie, że ruszyłem – załatwić, to co miałem załatwić.
Straty są właściwie niewielkie – błotnik do naprawy, kurtka i spodnie – całe, rękawiczki – całe, lewy, gumowy róg kierownicy lekko zeszlifowany. NIeduże stłuczenie tuż pod kolanem i lekko obita podstawa kciuka. Generalnie wkręciłem się sianem. To "wtem" było z gatunku tych ostrzegawczych, nie tych destruktywnych.
A zimy i zimowej jazdy na rowerze nie przestanę lubić! :)
Świeżo zmrożone resztki śniegu. © 100mil
Uchwyt błotnika odgiął się o 90 stopni. © 100mil
Na szczęście nr 1 – uślizg nastąpił na drugiej szynie – położyłem się przy małej prędkości na lewy bok – już na asfalcie.
Na szczęście nr 2 – ani żadne auto nie skręcało za mną w lewo, ani żadne z jadących z naprzeciwka, nie skręcało w "swoje" prawo.
Szybko podniosłem się z jezdni i ewakuowałem się na zaśnieżony trawnik. Przednie koło obracało się z bardzo dużym oporem. W pierwszej chwili nie mogłem znaleźć racjonalnego wytłumaczenia tego faktu, ale po dokładnych oględzinach okazało się, ze wspornik błotnika tak dziwnie się odgiął, że mocno tarł o oponę. Pobieżny test samego siebie wypadł na tyle pozytywnie, że ruszyłem – załatwić, to co miałem załatwić.
Straty są właściwie niewielkie – błotnik do naprawy, kurtka i spodnie – całe, rękawiczki – całe, lewy, gumowy róg kierownicy lekko zeszlifowany. NIeduże stłuczenie tuż pod kolanem i lekko obita podstawa kciuka. Generalnie wkręciłem się sianem. To "wtem" było z gatunku tych ostrzegawczych, nie tych destruktywnych.
A zimy i zimowej jazdy na rowerze nie przestanę lubić! :)
Świeżo zmrożone resztki śniegu. © 100mil
Uchwyt błotnika odgiął się o 90 stopni. © 100mil