Jechać? Nie jechać? Oczywiście, że: jechać! Mała, wieczorna rundka. Jezdnia miejscami sucha, miejscami wilgotna od warstewki solanki. Hamulce już od jakiegoś czasu robią za spowalniacze, jazda prawie à la mors. :) Trzeba się wziąć w końcu za ten serwis...
Na poboczu starej szosy coś zajaśniało w świetle lampki – jakby kotek zwinięty w "oponkę". Pewnie potrącony... Ale może jednak żywy? Zawracam i szukam białego futerka. Piękny, dorodny, biały kot z szaro-burą łatą na grzbiecie. Nie żyje.
Kierowco, uważaj na życie Braci Mniejszych. Rowerzysto, nie wahaj się – zatrzymaj się, zaniż średnią – może życie jeszcze tli się. Możesz pomóc!